Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

piątek, 28 września 2012

O badaniach ciąg dalszy

Z racji wydarzeń jakie miały miejsce w drugim dniu badań Majeczki nie mogłam opisać wam wszystkiego na bieżąco.
W środę zgłosiłyśmy się na dalsze badania w szpitalu. Miła pani pielęgniarka nawet szybko zaprowadziła nas do poczekalni przed rezonansem, jednak na miejscu było jeszcze dwoje dzieci przed nami, do tego samego badania przez co wszystko przesunęło się o godzinę. 
Przez ten czas starałam się urozmaicać czas myszce żeby nuda całkiem jej nie zjadła. Sama z resztą też wymyślała zajęcia typu bieganie po korytarzu wzdłuż barierki, albo częste wizyty w Wc żeby wyciągnąć mamę od miejsca w którym dzieci wchodziły same a wyjeżdżały śpiące ;)

Gdy nadeszła nasza kolej mnie ścisnęło porządnie w żołądku a Majeczka bez problemu poszła ze mną. Dała się posadzić na łóżeczku które wjeżdża do maszyny i pokazała pani doktor rączkę  z wkłuciem i naklejkami jakie poprzedniego dnia dostała w ramach nagrody za dzielność. Lek podany dożylnie zadziałał na prawdę bardzo szybko i ledwo zdążyłam ją złapać żeby nie upadła na to łóżeczko. Po ponad pół godzinnym badaniu mogłam zabrać córcię na łóżko które czekało na nią na korytarzu. Maja jak tylko otworzyła oczka to od razu zafascynowała się faktem że jej łóżko potrafi jeździć. Całą drogę powrotną na oddział dziecięcy dzielna myszka jechała dumna jak paw, ale na wszelki wypadek mocno ściskała mnie za rękę żebym przypadkiem się nie zgubiła ;)
Potem cały czas wypytywała się kto był przy niej jak spała i czy pani doktor też spała ;) Szybko doszła do siebie i jak zjadła i wypiła to pani doktor pozwoliła nam pójść do domu.
I tu miał się skończyć dzień szpitalny, ale po południu tatuś uległ wypadkowi podczas prowadzenia prac przydomowych i w trybie ekspresowym znowu znaleźliśmy się w tym samym szpitalu.
Majeczka nie mogła do końca zrozumieć dla czego zostawiłam tam jej tatusia i dla czego nie może położyć jej spać, no i kiedy w końcu przyjedzie do niej tatuś, kto go przywiezie? Biedna nawet jak zasypiała to co chwilę zadawała te same pytania  i upewniała się czy na pewno ciocia Dorotka, która miała odwieźć poszkodowanego, trafi do naszego domu.  Cały czas się pytała czy pan doktor też będzie spać w szpitalu i dla czego nie pojedzie do swojego domku. Chwilę wyjaśniałam że pan doktor taką ma pracę, że leczy ludzi którzy mają bubu i musi pracować tam całą noc. W końcu Maja stwierdziła że też będzie pracować całą noc żeby naprawić tatusiowe bubu, a potem dodała że "jej znajoma koleżanka" ( to ostatnio najpopularniejsze zdanie wypowiadane kilkadziesiąt razy w ciągu dnia) też tak miała jak tatuś.
Na szczęście noc Maja przespała standardowo, czyli jak zawsze z dwiema czy trzema pobudkami, a rano jak się obudziła to największym szczęściem dla niej był oczywiście tatuś który jednak trafił do domu i się nie zgubił;)

2 komentarze:

  1. Ależ masz dzielną córunię i mąż taki obeznany w terenie;)
    Kiedy wyniki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Beatko :)
    Na wyniki rezonansu mamy czekać około dwa tygodnie a na badania które poszły do W-wy, miesiąc.

    OdpowiedzUsuń