Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

piątek, 22 marca 2013

Ciężki dzień

Już w środę Oskarcio był jakiś niewyraźny i odwołaliśmy zajęcia w OWI żeby nie kusić losu, ale ważnych badań już nie dało się odwołać. Pojechaliśmy do pani neurolog po skierowanie na badania sprawdzające poziom leku w krwi i czy mała wątroba wytrzymuje taki ciągły napór chemikaliów. To są badania kontrolne ale tym razem dodatkowo sprawdzane jest czy możemy jeszcze dać maluchowi dodatkowy lek.
Byłam dumna kiedy pani pielęgniarka pobierała krew maluszkowi a on ani nie pisną, taki był dzielny. 

Po powrocie do domu Oskarcio co raz gorzej się czuł więc na spanie dostał lek o działaniu przeciw zapalnym. Niestety w czwartek rano nasz mały pan wszędobylski skrzeczał i kaszlał na potęgę. Co gorsza okazało się że nasza pani doktor jest na urlopie a kolejka do zastępujących ją innych lekarzy jest ogromna. Całe szczęście że ciocia Dorotka mogła nam pomóc i załatwiła na szybko wizytę u zaprzyjaźnionej pani doktor. W całej akcji pomagał nawet dziadzio Jacek z czego Oskarek był bardzo zadowolony. 
Pani doktor stwierdziła że osłuchowo nie jest źle, ale gardło bardzo brzydko wyglądało i dla tego mamy stosować (standardowy już u małego) zestaw leków. Po południu pojawiło się troszkę gorączki i kaszel z dusznościami nasilił się ale inhalacje szybko pomogły. 
Oczywiście wiadomo że jak jedno małe dziecko zaczyna chorować to zaraz i drugie zacznie i nawet długo nie trzeba było czekać bo Maja jak wróciła z przedszkola to jakoś dziwnie spokojna była i najpierw powiedziała że jest jej zimno a potem że ona już pójdzie lepiej spać. Jak usłyszałam że tak mówi to od razu poszłam po termometr żeby sprawdzić czy nie ma temperatury. Termometr najpierw pokazał 38,5 stopnia a zanim lek na gorączkę zaczął działać doszło już do 39 stopni. Już wtedy wiedziałam że dzisiejszy dzień nie będzie należał do tych przyjemnych.
Rano pierwsze obudził się Oskarek, cały zlany potem a włoski miał tak mokre jakbym go dopiero co wykąpała. Przebrałam go wysuszyłam i poszliśmy zobaczyć co z Majeczką, a ta z kaloryferem na role się zamieniła bo termometr w uszku pokazał 40 stopni! 
No i zaczęło się pierwsze co to podałam jej lek na zbicie gorączki i dałam dużo pić w tym samym czasie Oskarek strasznie zaczął kaszleć i rzęzić więc zaczęłam przygotowywać dla niego inhalacje z Berodualu bo widziałam że ma już spore duszności. Maja biedna cała wrząca ten znowu kaszle na potęgę i zaczyna mi się dusić, dostał takiego ataku astmy że miałam już dzwonić na pogotowie, po kolei przybierał różne kolory od czerwieni przez fiolet aż do lekkiej szarości. Włączyłam szybko inhalator i pomału zaczął wracać do siebie i spokojniej oddychać. Po jakimś czasie, jak leki zaczęły działać, oboje jak skowronki, jakby nic się nie działo wcale. Oskar latał po domu jak perszing, bo lek na duszności działa na niego jak napęd atomowy, a Maja już bez gorączki "czytała" bajki na głos. Oczywiście jak leki przestały działać wszystko zaczęło wracać i jednemu i drugiemu ale tutaj już starałam się wyprzedzać choróbsko. Oskarcio jeszcze zaliczył pawika ale to akurat wyszło mu na dobre bo oczyścił się tym sposobem z flegmy.
Po takich dniach to muszę zaraz farbę do włosów kupować żeby zakryć siwe włosy jakie mi się robią przez takie akcje.
Oby weekend przebiegł spokojniej... W poniedziałek kontrola u lekarza i mam nadzieję że do tego czasu wirus już odpuści.


2 komentarze: