Choróbsko nie odpuszcza!

Byliśmy dzisiaj całą rodzinką u naszej pani doktor i tylko ja nie dostałam żadnego natybiotyku. Strasznie wszystkich wzięło. Maja ciągle kaszle i katar nie chce przechodzić, zmiany w oskrzelach już słychać. Oskarek też brzydko kaszle do tego gardełko w fatalnym stanie więc oprócz swoich podwójnych już sterydów wziewnych dostał jeszcze pyszny antybiotyk. Piszę pyszny bo maluszek jak wypił swoją porcję to jeszcze długo wołał "jacha" co oznacza jeszcze :) Tak mu posmakowało!
Do tego wszystkiego tatuś też zaantybiotykowany bo spore zapalenie oskrzeli zdążyło się już rozwinąć. 


Majeczce naszej wyraźnie zaczyna już doskwierać taki długi pobyt w domu bo poziom jej "niedosłuchu" wybiórczego rośnie z dnia na dzień. Dzisiaj mówiłam do niej setki razy i chyba ściana by mi prędzej odpowiedziała niż małą spryciara, która dopiero na poje ciche pytanie - testowe, "chcesz cukierka?" momentalnie odwróciła się do mnie i pyta "co".... "cukierka???" 
Oskarcio za to od wczoraj "rozgadał się". Oczywiście gada w języku nikomu nieznanym za to niezwykle zabawnie to brzmi. Czasami gada jak niemowlę czyli robi sylabowe ciągi a ja mam tylko nadzieję że będzie to wstęp do prawdziwego mówienia, a nie zapowiedź kłopotów z mową. Już raz maluszek miał poważną cofkę z mową, ale wtedy to było powiązane z napadami drgawkowymi. Teraz tych napadów drgawkowych już nie ma, są za to te mniejsze napady (zawieszenia) które pomimo leków nadal codziennie się pojawiają, i to przez te małe napady bardzo się boję o jego mowę. Mam nadzieję że niedługo napiszę Wam że łobuziak mały zaczął mówić!