Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

Tak niewiele a tak wiele... Podaruj Majeczce swój 1% podatku

środa, 26 marca 2014

Co u nas?

 Już tyle czasu minęło od ostatniego posta że aż zapomniała hasła żeby się tutaj zalogować. A wszystko to przez brak czasu, chęci i motywacji do jeszcze większego wysiłku z mojej strony. Nawet ostatnio doszło do tego że do komputera siadam tylko po to by zapłacić rachunki. Czas jednak przeprosić się z tym wynalazkiem ludzkości jakim jest internet i wziąć się za pisanie tego bloga. Może teraz uda mi się nadrabiać pomału ostatnie straty.
Dzieci rosną w tempie ekspresowym, i czas mija tak szybko i nieubłaganie, że za chwilę nie będziemy pamiętać już tylu rzeczy które się wydarzyły.



Chciałam też bardzo podziękować naszym darczyńcom za wpłatę na konto fundacyjne naszej Majeczki.
W tym roku również bardzo prosimy o wsparcie i prosimy o przekazanie 1% przy rozliczaniu PITu

Majeczka dobrze się czuje w swoim nowym ( a właściwie nie takim już nowym) przedszkolu. Ma tam fantastyczną opiekę i pod czujnym okiem pań świetnie sobie radzi.
Najnowszym jej osiągnięciem jest początek nauki czytania. Potrafi przeczytać już wszystkie samogłoski i co raz więcej zna sylabek. Na dodatek Maja zrobiła nam niezły prezent bo stwierdziła że skoro potrafi już co nieco przeczytać to i potrafi napisać! I choć nikt ją nie uczy pisania to potrafi napisać wszystkie literki jakie już poznała. Oczywiście potrafi się też ładnie podpisać. Pisze też MAMA, TATA, BABA ;) Taka to nasza zdolniacha jest.
Podjęliśmy też decyzję o wprowadzeniu dla Majeczki leku, który ma na celu wyciszenie jej stymulacji, których nie potrafimy tak do końca kontrolować. Maja nadal nie najlepiej reaguje na większe zmiany w otoczeniu przez co wstrzymuje siusianie. Jest w tedy bardzo pobudzona i koniec końców posikuje się w majtki. Leczenie niedawno zostało podjęte więc jeszcze trochę musimy poczekać na efekty.

Oskarcio nasz za to jest jak dwa w jednym aniołek z diabełkiem wymieszany ;) Nie usiedzi na miejscu przez pięć sekund no chyba że akurat jesteśmy gdzieś w gościach to wtedy w cudowny sposób przeistacza się w nieziemsko grzeczne dziecko. Często robi buńczuczną minkę i wkłada ręce do kieszeni.
Cały czas jesteśmy na etapie nauki czystości i nie jest to łatwe. W domu chłopak chodzi bez pieluchy i pomimo pilnowania i tak często musimy zmieniać mu majteczki. Ostatnio było całkiem ciepło więc zaryzykowałam wyjście z domu bez pieluch i niestety zrobił sporą kałużę na środku sklepu. Może niesłusznie, ale zaczynam się martwić że ma problem z czuciem głębokim i dla tego woła siku jak jest już po fakcie. Na razie cierpliwie uczymy i czekamy na sukces pozbycia się pieluch.
Oskarek robi też spore postępy w mówieniu. Co raz więcej jest nowych słów i nawet bardzo prostych zdań. Mówi jeszcze bardzo niewyraźnie i przekręca wiele słów ale to i tak jest spory postęp. Bardzo się cieszymy z tego że można się z nim już jako tako dogadać :)
Robaczek nasz nadal ma sporo zajęć usprawniających ciało i umysł. Nadal dużą trudność sprawia mu narysowanie chośby zwykłej kreski prosto nie mówiąc już o rysowaniu koła czy kolorowaniu, ale ciągle ćwiczymy. Ruchowo też jest ciut lepiej bo np. potrafi się wspinać po drabinkach na zjeżdżalnie, jednak nadal przeszkadza mu ogólna wiotkość.
W sprawie najważniejszej, czyli padaczki to jest różnie. Ostatnio był dobry okres około dwóch miesięcy gdzie prawie nic się nie działo i napadów jako takich nie było. Jednak od początku marca znowu powróciły napady drgawkowe, na szczęście lekkie, ale jednak są.

Na koniec słów kilka o naszej kochanej psinie. Dzieci bardzo kochają swoją Dazy a Oskarek w szczególności uwielbia się do niej przytulać, i choć czasami robi to za mocno bo sam czuje to jako lekki, to dzielna Dazy znosi to grzecznie. Niestety na przełomie roku psica za bardzo szalała na podwórku i doznała kontuzji kolana. Jak się okazała zerwała sobie więzadło krzyżowe w kolana,i jakby tego było mało wyszło jeszcze że ma dysplazje stawów biodrowych. Ja stwierdziłam że to chyba tak już ma być że jak ktoś chce być z nami w domu to musi mieć coś zdiagnozowane, bo inaczej nie przystąp ;) No ale tak na poważnie to zbieramy pomału pieniążki na operację naszej psiny, bo przecież nie pozwolimy żeby cierpiała. Na szczęście Dazy ostatnio czuje się dobrze i nawet nie kulej. Może w kwietniu uda się zrobić już tą operacje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz